Komentarze: 2
Mialam dziwny sen... Najpierw bylam w szkole z moimi 2 qmpelkami, w tym jedna wogole nie chodzi ze mna do budy, na realu. Byly lekcje, ale my nie poszlysmy do klasy, tylko wloczylysmy sie po korytazu. czyli niby w szkole bylysmy, ale z nieobecnoscia ;). W pewnym momencie podszedl do mnie taki chlopaczek, ktorego nie cierpie i kazal mi zaniesc radio do klasy i poprosic taka Agate. Rad nie rad, poszlam, a ze akurat jadlam bulke, to nieco seplenilam. Agaci oczywiscie nie bylo. Wtedy ja, Aga i Klaudia postanowilismy wyjsc z tej szkoly, no skoro i tak juz nas nie ma na lekcjach. Umowilismy sie z Klaudia, ze jakby co, to napisze nam zwolnienia (na realu zawsze pisze wszytkim zwolnienia :)). Postanowilismy pojsc do Agnieszki. Po drodze trzeba bylo przejsc przez park. W takim parku, jak to w parkach bywa siedzieli jacys zule. Aga na ich widok zbladala i kazala nam zwiewac. Oni poczatkowo pobiegli za Aga, ale skapnelysmy sie, ze tu chodzi o wyscig. Lecialam przez jakies wykopy, tak to wygladalo, jakby, byly tam prowadzone wykopy archeologiczne na zmiane z budowa co najmiej drugiego Palacu Kultury. Slizgalam sie, jechalam momentami na tylku, no ale bieglam. Lecialam z nimi leb w leb, oni dolem, ja gora, przez jakies lasy i Bog wie co. W koncu zdyszana dolecialam do jakiegos samochodu, w ktorym siedziala.... Agnieszka. Goscie dolecieli zaraz po mnie. Samochod z piskiem roszyl, co omalo nie wjechal w gosci, ktorzy znow sie zucili do jakiegos biegu, a po jakims czassie doleciala zdyszana Klaudia. KoNiEc.
Sprawdzialm w senniku, niektore znaczenia (choc sama nie wiem, czy w to wierze, bo to tak jak z graniem w totolotka, raz sie sprawdzi, a raz nie):
- brac udzial w biegu przelajowym: osiagniesz upragniony cel (czyzbym miala poderwac TyGrYsKa???)
- byc na wagarach: niepowodzenie (grrr.... to sie kupy nie 3ma!!!!)
Wiecej mi sie nawet nie chce szukac ;))))